Marvel Universe: The Avengers PBF
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Alcaya

Go down 
4 posters
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
Loki
Administrator
Loki


Liczba postów : 4172
Data dołączenia : 23/05/2012

Alcaya Empty
PisanieTemat: Alcaya   Alcaya Icon_minitime1Pią Lut 19, 2016 6:10 pm

Alcaya IMGP8555-744x494

Alcaya leży jakieś dziesięć kilometrów od Salinas de Garci Mendoza oraz godzinę drogi od krateru nieznanego pochodzenia. Choć znajduje się na wysokości ponad czterech tysięcy metrów nad poziomem morza, to jednak wyjątkowy klimat pozwala na uprawianie przeróżnych warzyw i owoców. W okolicy rośnie także sporo pięknych, nawet dziesięciometrowych kaktusów jawaq’ollas o pięknych kwiatach.
Aby dotrzeć do Alcayi należy odbyć średniej długości wspinaczkę - na jej końcu zaś trafi się w miejsce pełne czegoś na kształt kamiennych silosów, w których najprawdopodobniej kiedyś magazynowana była quinoa. Dalej widać już domy, trochę większe, prostokątne i pozbawione drzwi. Wejść do nich można było jedynie przez małe okienka w górnej części pomieszczenia. Wioska stanowi nekropolię; sporo w niej szkieletów, z których część odgrodzono siatką.

Więcej ujęć:
1, 2, 3, 4, 5, 6.
Powrót do góry Go down
https://theavengers.forumpolish.com
Loki
Administrator
Loki


Liczba postów : 4172
Data dołączenia : 23/05/2012

Alcaya Empty
PisanieTemat: Re: Alcaya   Alcaya Icon_minitime1Czw Cze 23, 2016 2:56 pm

Początkowo przeprawa przez górę nie była aż tak trudna. Kamieniste podłoże oraz mimo wszystko wciąż nieźle grzejące słońce nie należały do najmilszych elementów podróży, ale zawsze mogło być gorzej - na przykład parę godzin wcześniej. Brak cienia niestety dawał się we znaki, ale przynajmniej w trakcie trasy drużyna zatrzymała się na jakieś pięć do dziesięciu minut, aby napić się, posiedzieć chwilę na stertach głazów... Odpocząć. Potem ruszyła dalej.
Mniej więcej od tego momentu zaczęło się robić gorzej. Droga biegła wciąż pod górę, momentami naprawdę stromo, a smaczku dodawały wyprawie spoczywające tu i ówdzie ludzkie kości - najczęściej czaszki, rzadko kiedy pełne szkielety. Podróż trwała i trwała, słońce przesuwało się po niebie, lecz w końcu grupa znalazła się na tyle wysoko, aby dojrzeć leżące pomiędzy dwoma wzgórzami pozostałości sporych rozmiarów wioski. Wówczas zaczęło się schodzenie w dół - pomiędzy resztki zabudowań.
-Tutaj najprawdopodobniej składowana była kiedyś quinoa, to jedna z popularniejszych roślin na tym obszarze. Możecie ją znać jako, hm, komosę ryżową, jeżeli się nie mylę. Bardzo ważna dla miejscowych- poinformowała drużynę agentka Vargas jeszcze przed dotarciem do murów, lecz na tym wyjaśnieniu nie poprzestała.
-Myślę, że przejdziemy od razu bliżej domów, obejrzycie je sobie na własne oczy. Niezwykle specyficzny sposób budowy... Uprzedzono mnie, że pan Rand posiada jakiś związek z energią duchową, więc gdyby udało się panu wyczuć coś szczególnego...- ostatnie zdanie zostało już rzecz jasna skierowane do Iron Fista, tak samo zresztą, jak i spojrzenie agentki.
Powrót do góry Go down
https://theavengers.forumpolish.com
Loki
Administrator
Loki


Liczba postów : 4172
Data dołączenia : 23/05/2012

Alcaya Empty
PisanieTemat: Re: Alcaya   Alcaya Icon_minitime1Czw Cze 23, 2016 7:28 pm

Komunikator Iron Fista odezwał się niespodziewanie - przemawiając głosem Jarvisa, AI Starka... I przynosząc bardzo, ale to bardzo złe wieści:
-Alarm. Na terenie ambasady Latverii w Nowym Jorku pod okiem Victora von Dooma przestępczyni znana jako Enchantress zaatakowała jako pierwsza i zabiła podpułkownika Jamesa Rhodesa, pseudonim: War Machine. W bazie danych znajduje się jej zdjęcie oraz dwa dostępne nagrania z kamer, a także opis jej znanych zdolności. Enchantress posługuje się telekinezą i zdaje się być wytrzymalsza od przeciętnego człowieka.
Powrót do góry Go down
https://theavengers.forumpolish.com
Sharon Carter

Sharon Carter


Liczba postów : 70
Data dołączenia : 31/03/2014

Alcaya Empty
PisanieTemat: Re: Alcaya   Alcaya Icon_minitime1Sob Cze 25, 2016 2:29 pm

Sharon przez cały pobyt w wiosce starała się nawiązać kontakt z innymi członkami drużyny, oraz znajdującymi się na miejscu agentami. Niestety do jej uszu nie doszły żadne, chociażby ciekawe banialuki czy teorie. Choć, na pewno znalazłby się ktoś kto mógłby przebić pomoc "z zewnątrz". Niemniej Sharon przyszła na miejsce punktualnie rozglądając się za schodzącą drużyną.
- Miło panów poznać.- powiedziała do obu mężczyzn z uśmiechem i uścisnęła dłoń, jeśli pojawiła się taka potrzeba. Wzięła ze stołku jeden z plecaków, wcześniej sprawdzając co konkretnie znajduje się w środku. Wolała się dla bezpieczeństwa upewnić, ale gdy żadne podejrzane rzeczy nie rzuciły jej się w oczy, zarzuciła plecaczek na ramiona.
Upewniwszy się, że każdy z drużyny jest już gotowy, ruszyli. Póki trasa była prosta co jakiś czas sprawdzała czy nikt nie zostaje w tyle, albo nie okazuje jakiś typowych słabości jak np. zasłabnięcie. Wolała nie mieć nikogo na sumieniu w aktualnej sytuacji, gdy mieli jeszcze sporo pracy. Niemniej, teren zaczął się robić ciężki i Sharon poczuła spływające jej po czole krople krwi. Uniosła lekko czapkę ocierający gęsto spływający i przeszkadzający osad.
-Jakie urocze widoki.- stwierdziła na widok czaszek i piszczeli. Normalnie, jakby jacyś bandyci próbowali pokazać innym "tu jest nasze miejsce, nie wchodź jeśli nie chcesz do nich dołączyć". Starała się pić jak najmniej, choć przy tym upale było to doprawdy spore wyzwanie.
Na informację o roślinach, odpaliła swój naręczny komunikator, aby upewnić się czym dokładnie była ten dziwnych chwast. To co się dowiedziała było mało tajemnicze i magiczne. Zwykłe zboże. Czuła się trochę zawiedziona. Na stwierdzenie agentki by bliżej obejrzeli budynki, tylko skinęła głową. Zawsze lubiła wszelkiej formy zwiedzanie. Niemniej, odgłos komunikatora Mściciela lekko ją rozproszył. Spojrzała w jego stronę, zastanawiając się co takiego powie. Miała nadzieję, że nie było to nic poważnego, co mogłoby im zaszkodzić.
Powrót do góry Go down
Loki
Administrator
Loki


Liczba postów : 4172
Data dołączenia : 23/05/2012

Alcaya Empty
PisanieTemat: Re: Alcaya   Alcaya Icon_minitime1Sob Lip 02, 2016 4:42 pm

Tym razem odezwał się już komunikator nie tylko Iron Fista, ale i towarzyszących mu agentów - przy czym dla tego pierwszego wiadomość z pewnością miała o wiele więcej sensu, niż dla pozostałych, a wypowiedziana została głosem Visiona:
-Enchantress jest u Strange’a. Napotkano pewne problemy. Proszę o wsparcie.
Powrót do góry Go down
https://theavengers.forumpolish.com
Gość
Gość




Alcaya Empty
PisanieTemat: Re: Alcaya   Alcaya Icon_minitime1Wto Lip 05, 2016 8:27 pm

Khaldun po tym jak wyruszyli z wioski nadal nie odzywał się do nikogo. Może było to związane z tym, że nie miał niczego ciekawego do powiedzenia, a może po prostu był uważał, że milczenie obecnie jest złotem i odezwać się powinien, gdy dowie się czegoś co byłoby istotne na temat misji - cóż, powiedziałby o tym każdemu.
Wciąż jednak przesiadując w samochodzie bawił się swoim układem kostnym, wysuwając spod skóry kość w postaci małego szpikulca, zakończonego haczykiem. Nie przeszkadzał sobie obecnością Randa oraz reszty agentów, a także dwójką miejscowymi. Skupiał się tym co było za oknem samochodu. A było tam mnóstwo kości i zgliszczy cywilizacji Alcayi o której Khaldun także przypadkiem przeczytał w aktach sprawy. A to mu wystarczyło na obecny moment.
Wciąż jednak czuł się postacią drugiego planu w tej całej misji, co stanowiło także fakt, że postanowił ze spokojem przyjmować rozkazy od kobiet z SHIELD, lecz niekoniecznie ze strony Randa. Za to zamiast czekać na dalszy rozwój, po prostu poszedł za Sharon, aby cóż... kooperować z nią.
Powrót do góry Go down
Loki
Administrator
Loki


Liczba postów : 4172
Data dołączenia : 23/05/2012

Alcaya Empty
PisanieTemat: Re: Alcaya   Alcaya Icon_minitime1Sob Lip 16, 2016 8:01 pm

Zejście niżej zmuszało do przedzierania się przez wysokie i dość suche trawy. Skutecznie maskowały one nierówności terenu, przez co trzeba było bardzo uważać gdzie stawia się stopy - bo przewrócenie się mogło się skończyć lądowaniem na twardych kamieniach lub rosnących tu całkiem gęsto kaktusach. Nic przyjemnego.
Mimo to nie dało się ukryć, że wioska prezentowała się bardzo ciekawie. Skalne domki, w większości mniej więcej okrągłe, nie posiadały żadnych drzwi, za to dysponowały oknami, przez które można było wejść do środka. W ich wnętrzach nie ostało się już niestety zbyt wiele, nie po takim czasie, a i przeciskanie się do środka nie brzmiało na najlepszy pomysł.
-Podczas mojej ostatniej wizyty mierzyliśmy poziom promieniowania w okolicy. Trochę skacze, ale nie stanowi żadnego zagrożenia... Tyle że na pewno tu występuje. Szczególnie wyraźnie przy obrzeżach wioski- doniosła agentka Vargas i rzeczywiście; nawet Iron Fist mógł wyczuwać, że przy granicach zabudowań coś jest jakby inaczej. Różnica nie była wielka, ale jednak występowała - póki co doprowadzając najwyżej do gęsiej skórki.
Do tej pory sprawy szły dość gładko - więc w końcu nie mogło się obejść bez jakiegoś incydentu. W pewnym momencie Sharon stanęła jakoś krzywo, ziemia i kamienie osunęły jej się spod stóp i kobieta wylądowała na podłożu - ze skręconą kostką. Agentka Vargas od razu się nią zainteresowała, pomogła jej usiąść na pobliskim głazie i zaczęła oglądać jej kostkę.
Powrót do góry Go down
https://theavengers.forumpolish.com
Margaret Carter

Margaret Carter


Liczba postów : 34
Data dołączenia : 23/07/2015

Alcaya Empty
PisanieTemat: Re: Alcaya   Alcaya Icon_minitime1Nie Lip 31, 2016 10:44 pm

Peggy zachowywała się podobnie jak Khaldun i również milczała, rozkoszując się widokiem okolicy oraz podróżą, która z początku była niezwykle przyjemna. Całość dopełniały właśnie urzekające krajobrazy, które mogła podziwiać nasza Carter.
Większość agentów mówiła, iż misja będzie prosta, toteż w pewnym sensie był to dla naszej Margaret rodzaj wypoczynku. Zarówno psychicznego jak i fizycznego.
Brunetka poprawiła swój plecak oraz obróciła się. Podczas owej przerwy postanowiła, iż się napije oraz poprawi fryzurę, ponieważ większość włosów spoczywała na czole kobiety zamiast w warkoczu.  Zmęczenie lekko dawało o sobie znać, ale Peggy nie uważała tego za jakiś straszny mankament całej podróży, wręcz przeciwnie... Pragnęła znów poczuć trud związany z właśnie takimi wyprawami.
Gdy ruszyli dalej, cóż... Nasza Margaret musiała przyznać, że dostała to czego oczekiwała. Częstsze stały się drogi prowadzące w górę, niż te na dół, słońce jakby nazłość świeciło prosto na naszą bohaterkę, a szkielety (te pozostawione koło drogi oraz te odgrodzone) dodawały temu całemu miejscu swoistego klimatu, którego chyba jednak Carter wolałaby nie czuć.
Dlatego też była niezwykle zadowolona jak dotarli w kolejne miejsce. Co prawda, to prawda, jako ostania zeszła z góry wgłąb zabudowań, które były pozostałością jakiejś wioski, ale trzeba było jej to wybaczyć, ponieważ dopiero co znów wczuwa się w bycie super agentką.
Swoją drogą dziwne było to, że tak mało się udzielała w rozmowach, ale to tylko dlatego, iż była lekko zbita z tropu, a wszystkie ważne i ważniejsze pytania zadawali jej współtowarzysze, toteż... Póki co jej głos mógł odpocząć.
Słuchała uważnie prowadzącej ich agentki, a gdy wspomniała o zdolnościach Iron Fista również wzrok Peggy podążył w stronę tego, o którym była mowa. Następnie obróciła głowę i zaczęła oglądać owe domy. Rzeczywiście były dość specyficznie skonstruowane.
Wyraźnie się zamyśliła, więc nie słyszała dokładnie tego co z początku nadał komunikator Mściciela i dopiero potem udało jej się wyłapać drugą część. Westchnęła ciężko, na myśl, że nic się nie zmieniło jeśli chodzi o napotykanie problemów. Niezależnie ile upłynie lat, ludzie nigdy nie będą w stanie przygotować się na wszystko. Mimo tego, iż było to całkiem logiczne, Margaret  trochę posmutniała.
Następnie, gdy zmuszeni byli przedzierać się przez trawy i to bardzo ostrożnie się przedzierać, Peggy ciągle obserwowała towarzyszy. Bała się, iż może im się coś stać, zwłaszcza, że... Trasa, znów, nie była prosta.
- Wie pani dlaczego?- zapytała Peggy, która znalazła się obok agentki.
Pytanie odnosiło się oczywiście do skoków promieniowania w okolicy, ponieważ sama Carter była bardzo ciekawa.
Gdy Sharon źle stanęła i prawdopodobnie doszło do jakiegoś uszczerbku na zdrowiu młodej kobiety, ciotka znalazła się błyskawicznie przy niej razem z oprowadzającą ich personą. Troska w oczach Margaret chyba wyraźnie pokazywała, iż blondynka dużo znaczyła dla naszej bohaterki. Jako, że Agentka Vargas zajęła się oglądaniem kostki ofiary tego nieszczęśliwego wypadku, Carter pozostało tylko przyglądanie się poczynaniom owej kobiety z daleka.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Alcaya Empty
PisanieTemat: Re: Alcaya   Alcaya Icon_minitime1Sro Sie 10, 2016 8:14 pm

Pod stopami Sharon nagle wylądował bandaż opatrunkowy, który Khaldun zabierał zawsze na każdą z wypraw będących związanych z wyjazdem za granicę Ameryki. Jak mówią "przezorny zawsze ubezpieczony". I z tą przezornością czasami nawet i mężczyzna przesadzał, lecz na Boga, kto wie co może wydarzyć się w takim miejscu jak to. Wystarczyło patrzeć na budynki na zewnątrz, wyglądały na zarówno opuszczone jak i podniszczone przez szmat czasu. Nic dziwnego, że w pewnym momencie coś musiało się wydarzyć. Wiadomości na temat promieniowania nie przeraziły Khalduna, który po operacjach nadal czuł się dobrze, zważywszy też na fakt, że ten znał możliwości swojego ciała po tylu latach.
- Może to coś powiązanego z jakimiś obrzędami lub złożami? Kiedyś SHIELD dało mi misję związaną z podobną sytuacją, tyle, że w Bułgarii. Okazało się, że na własne oczy widziałem jak kapłani nieznanej mi sekty posługiwali się cząstką uranu, rozumiecie, uranu. Może to też coś w tym rodzaju. Może gdzieś pod kraterem znajduje się jakiś promieniotwórczy pierwiastek, a ludność po prostu o tym nie wiedziała. Ale wtedy nie tłumaczyłoby wody... - Przymknięcie oczu Khalduna znowu świadczyło, że skupił się na myśleniu o obecnych faktach.
Powrót do góry Go down
Loki
Administrator
Loki


Liczba postów : 4172
Data dołączenia : 23/05/2012

Alcaya Empty
PisanieTemat: Re: Alcaya   Alcaya Icon_minitime1Nie Wrz 11, 2016 3:11 pm

Przez drobny wypadek Sharon, agentka Vargas nie od razu zabrała się za odpowiadanie na pytanie Margaret. Skupiła się za to na wykorzystywaniu podrzuconego przez Khalduna bandażu, podczas gdy mężczyzna przedstawiał swoją własną teorię. Gdy zamilkł, kobieta kiwnęła krótko głową, nim przemówiła:
-Bierzemy to pod uwagę - zarówno naturalne złoża, jak i ludzką działalność. Niektórzy uważają, że kiedyś promieniowanie mogło być silniejsze i to właśnie ono doprowadziło do choroby, która zabiła mieszkańców wioski, ale w samych szkieletach nic na to nie wskazuje, a i w opowieściach miejscowych nie przewijają się informacje, które mogłyby świadczyć o chorobie popromiennej. Poza tym... Nie wiemy co było pierwsze: osada czy promieniowanie. Jeżeli osada, to złoża możemy raczej wykluczyć, bo do zgonów doszłoby dużo szybciej. Jeśli promieniowanie - szkodliwe promieniowanie... To czemu w ogóle ktoś tutaj żył? No i czas też się nie zgadza. Za to ciekawe jest wzmocnienie odczytów przy granicy wioski- wyliczyła, a w trakcie swojej wypowiedzi skończyła wstępne zajmowanie się kostką Sharon, której teraz przyglądała się krytycznie... A raczej wykonanemu przez siebie opatrunkowi. W końcu zwróciła się bezpośrednio do blondynki:
-Sugeruję tu posiedzieć, gdy my zajmiemy się oglądaniem wioski. Potem czeka nas droga w dół, więc lepiej oszczędzać nogę, gdy to jeszcze możliwe. Jakieś wrażenia w związku z tą energią? Występuje tutaj?- te ostatnie słowa kobieta skierowała rzecz jasna do Iron Fista, któremu już wcześniej zasugerowała skupienie się na tym aspekcie sprawy. Sharon nie wyglądała na zachwyconą takim stanem rzeczy, lecz mimo wszystko kiwnęła głową, marszcząc przy tym lekko czoło. Zdawała sobie sprawę z tego, że nie było sensu, aby kręciła się teraz po okolicy, ale nie musiało jej się to podobać.
Jeżeli zaś chodziło o wspomnianą energię duchową... To Iron Fist rzeczywiście byłby w stanie ją wyczuć - gdyby tylko spróbował. Właściwie to nie była zbyt silna, wyraźniejsza przy obrzeżach dawnej osady, co oznaczało, że mogła pokrywać się ze wspomnianym promieniowaniem... Ale w jednym miejscu poza wioską - niedaleko, może kilkadziesiąt metrów w górę, przy skałach - również znajdowało się takie źródło energii. Nie wydawała się ona być groźna czy negatywna, ale niewątpliwie tam występowała.
Powrót do góry Go down
https://theavengers.forumpolish.com
Gość
Gość




Alcaya Empty
PisanieTemat: Re: Alcaya   Alcaya Icon_minitime1Czw Wrz 15, 2016 7:33 pm

- Miło słyszeć, że moja sugestia jest brana pod uwagę. - Odpowiedział bez emocjonalnie Khaldun do Agentki Vargas. Nadal gdzieś w tyle głowy czuł, że jest tylko żołnierzem biorącym udział w akcji. Niczym za czasów dawnych Egipcjan - żołnierz mógł swoimi czynami podreperować swoją reputację. Może tak samo będzie w przypadku z nim po zakończeniu Boliwijskiej misji. Obecnie jednak musiał pomyśleć o członkach oddziału, a najbardziej chodziło tutaj o Sharon, która ze swoją kostką mogłaby zostać odsunięta na dalszy plan, a na to nie chciał pozwolić Khaldun. Wystarczyło, że tylko on sprawiał wrażenie tła wszystkich innych. Dlatego też przełożył jej rękę przez swoje ramię i chwytając ją obiema górnymi kończynami, podsadził ją tak, aby wygodnie siedziała na nich.
- Dopóki kość nie przestanie boleć lub nie wydarzy się coś innego, będę musiał zostać twoim opiekunem. Nie mogę pozwolić, żeby ktoś został na tej misji stracony... - ...gdyż za dużo już straciłem, odezwał się wewnętrzny "człowiek" zwany sumieniem. Co tu trzeba było mówić, Khaldun miał swój czynnik regeneracyjny, więc i tak wykurowałby się szybciej niż inni. Zaś reszta mogła go nie posiadać.
Powrót do góry Go down
Iron Fist

Iron Fist


Liczba postów : 42
Data dołączenia : 09/02/2014

Alcaya Empty
PisanieTemat: Re: Alcaya   Alcaya Icon_minitime1Sob Paź 08, 2016 10:53 pm

Danny szedł w całkowitej ciszy. Z jednej strony chłonął niesamowite dźwięki otoczenia, tak odmienne od tych miastowych. W pewnym stopniu przypominało mu to miejsce, w którym się wychował. Cisza, spokój... jedynie głosy jego towarzyszy oraz dźwięk wspinaczki zagłuszały tę, można by rzec niemal idealną harmonię. Tutaj jednak dochodzimy również do drugiej rzeczy, która zajmowała umysł mężczyzny. Jedno ucho pomagało mu podziwiać otaczający go świat, a drugie zbierało informacje, które następnie analizował jego mózg. Może był przesadnie ostrożny, ale będąc szczerym żadnego z nich nie znał. Khaldun był dla niego całkowicie obcą osobą, a fakt, że był agentem Tarczy nie działał na niego uspokajająco. Owszem, obecnie współpracował z tą organizacją, ale pewne ich działania były całkowicie przeciwne jego ideom. Dalej były panny Carter. O starszej, Margaret czytał dość sporo, z czystej ciekawości, więc w teorii posiadał na jej temat jakąś wiedzę, ale nie miał pewności, że czegoś jej nie zrobili... W końcu odmłodzili ją o naprawdę wiele lat. Młodsza również była mu znana, ale jedynie ze słyszenia. Była jednak rodziną wymienionej wyżej kobiety, więc... wierzył, że będzie taka jak ona, tak po prostu. W końcu nie można całkowicie przestać wierzyć w ludzi, prawda?
Pani naukowiec przypadła mu do gustu, ale nie chodzi tutaj o fizyczność, nic z tych rzeczy. Tym, co przyciągnęło jego uwagę były jej słowa, które obrazowały jej myśli. Była doprawdy interesującą osobą i miał nadzieję, że po tym wszystkim uda mu się zamienić z nią kilka słów na osobności, prywatnie.
Póki co jednak musiał skupić się na innych, bardziej przyziemnych rzeczach. Gdy zakończyli wspinaczkę mogłoby się wydawać, że główne niebezpieczeństwa przyrodnicze mieli już za sobą, ale było to bardzo mylne, o czym bardzo szybko się przekonali. Skręcona kostka... kto by pomyślał, że młoda agentka zostanie unieszkodliwiona w tak błahy sposób. Fakty były jednak faktami, a jej niezdolność do dalszego działania oczywistością. Skoro mieli wykonać swoje zadanie nie mogli sobie pozwolić na zbędne obciążenia, a kobieta pomimo swego doświadczenia oraz szkoleń nie mogła chodzić, więc automatycznie stawała się balastem. Z tego właśnie powodu pokiwał głową na słowa Peggy, zgadzając się z jej radą dla Sharon oraz... irytacją na zachowanie Khalduna. Czy ten człowiek naprawdę myślał? Miał zamiar w czasie misji nosić kogoś na barana? To nie był jakiś tam koncert czy lunapark. Byli na misji, badali miejsce, które mogło być pełne niebezpieczeństw, w końcu wszyscy Ci ludzie nie umarli bez powodu.
-Nie chciałbym Cię urazić Khaldunie Al-Muzad, ale Twoje zachowanie sprawia, że wydaje mi się iż przed sobą mam dziecko, a nie doświadczonego agenta SHIELD. Jesteśmy w trakcie misji, mamy zbadać tajemnicę, która doprowadziła do śmierci wielu ludzi. Być może również nam zagraża to niebezpieczeństwo, więc zabieranie osoby, która pozostawiona sama sobie nie poradzi jest głupotą. Z całym szacunkiem dla Twojego doświadczenia Panno Carter, ale bez sprawnej nogi pozostaje Ci jedynie opcja, którą zaproponowała Panna Vargas. Musisz tutaj na nas poczekać. Zabieranie Cię dalej może sprowadzić śmierć nie tylko na Ciebie ale i całą grupę. - po tych słowach (tak zaznaczę, ton jakim to mówił był pozbawiony emocji) zamilkł na kilka sekund, aby móc się skupić. Energia... tak, zdecydowanie ją wyczuwał. Słaba, silniejsza na obrzeżach, ale ten punkt... właśnie on zwrócił jego uwagę. Musiał sprawdzić to miejsce.
-Tak. Nie jest silna, ale wszechobecna, najbardziej odczuwalna na obrzeżach miasta. To jednak nie koniec. Jest jeszcze jeden punkt, z którego wydobywa się energia. Znajduje się tam. -rzekł wskazując palcem w górę, tam, gdzie wyczuł owe... coś. Co będzie dalej? Cóż, nie był dowódcą oddziału. Rozporządzenia dotyczące ich dalszych poczynań miał zamiar pozostawić Margaret oraz Danieli. Przy okazji zerknął raz jeszcze na Sharon, która miał nadzieję siedziała już ponownie na kamieniu. Ów Khaldun może nie popisał się bystrością, ale ona z pewnością zastosuje się do jego słów. Wierzył w jej inteligencję.
Powrót do góry Go down
Loki
Administrator
Loki


Liczba postów : 4172
Data dołączenia : 23/05/2012

Alcaya Empty
PisanieTemat: Re: Alcaya   Alcaya Icon_minitime1Nie Paź 09, 2016 11:35 am

Kiedy Khaldun spróbował ująć Sharon za rękę, ta uniosła ją w taki sposób, aby ułożyć dłoń pionowo i przodem do niego - w geście, który dość jasno mówił: stop. Co prawda wysłuchała słów mężczyzny, a nawet pozwoliła na to, aby Iron Fist również wtrącił się w dyskusję, lecz zaraz potem przemówiła już sama - stanowczo, choć nie można powiedzieć, aby jakoś wyjątkowo nieprzyjemnie:
-Zamierzam tutaj zaczekać, a nasz przewodnik na pewno dotrzyma mi towarzystwa. Pora podzielić się na pary. Agentki Vargas i Carter pójdą razem i udokumentują na zdjęciach okolicę. Panowie, postarajcie się zachować profesjonalizm i przyjrzeć się źródłom tej energii, być może ustalicie coś więcej, ale już samo ich dokładne położenie też może nam coś powiedzieć- przed wymienieniem nazwiska cioci oraz przecież własnego Sharon zawahała się na ułamek sekundy, co tak naprawdę było niemalże niezauważalne. Być może nie była pewna jak powinna zwracać się do Peggy w trakcie misji, przy innych ludziach... Ale ostatecznie postawiła na wersję oficjalną.
Margaret i Daniela nie potrzebowały wiele więcej. Co prawda obie kobiety wymieniły się jeszcze spojrzeniami, nim zerknęły ku pozostałym, lecz zaraz potem agentka Vargas zaczęła wykładać coś na temat zmian, które mogły pojawić się na zdjęciach za sprawą nagromadzonej w okolicy energii - i obie zaczęły się powoli oddalać. Peggy zajęła się obsługą aparatu, Daniela zaś zahaczyła nawet o opcję uchwycenia na fotografiach dusz, które mogły pozostawać w wiosce.
W tym czasie Sharon przyglądała się intensywnie i wyczekująco Khaldunowi i Fistowi, wyraźnie oczekując, że nie będą protestować i dostosują się do decyzji przywódcy. Podejmowała pewnie ryzyko wysyłając ich razem, ale z drugiej strony przecież w grę wchodziło tylko kręcenie się w zasięgu wzroku, więc co takiego mogło się stać, prawda?
Jeżeli chodziło zaś o zadanie, które otrzymali mężczyźni, to z oczywistych powodów prowadzić musiał Rand, który był w stanie wyczuwać interesującą ich energię. Do wyboru miał udanie się wzdłuż granic wioski, aby wytyczyć "linię" promieniowania, którą być może dałoby się czymś oznaczyć - lub wycieczkę od razu bezpośrednio do tego wyróżniającego się miejsca.
Powrót do góry Go down
https://theavengers.forumpolish.com
Gość
Gość




Alcaya Empty
PisanieTemat: Re: Alcaya   Alcaya Icon_minitime1Pon Paź 10, 2016 10:39 am

- Bez żadnego żalu, Rand, ale przeważnie pracowałem sam. Cała ta sytuacja jest jak widać całkiem nowa. Nie chcę jednak, aby każdy z nas został oddzielony od siebie. Sharon jest prawie, że unieruchomiona, a to może postawić ją w sytuacji w której może sobie nie poradzić. Nie wiemy co skrywają te ruiny. A póki co ważniejsza jest dla mnie misja. Jestem tylko wsparciem, nie jej częścią, nie chcę nawet uważać siebie za kogoś, kto będzie na przodzie dążył do celu. I tak chcę być traktowany. - I paliło Khalduna, aby móc wyciągnąć jedną ze swoich kości, ale nie miało to sensu. Rand i Al-Muzad byli z innych światów, tak bardzo od siebie różnych. Większość czasu spędzonego w SHIELD to szkolenie, praca i misje. Jedyne co mogło sprawić, że zapominał o dawnej przeszłości, a tereny Boliwii po prostu powodowały, że miał nawrót wspomnień. Nadal jednak różnili się.
Posłuchał się bardziej samej Sharon, aniżeli kogoś innego, a następstwem było po prostu jej odstawienie.
Gdy tylko Sharon wydała rozkazy, Khaldun skinął głową i patrząc czy wszystko ma przy sobie, powiedział do Randa:
- Jeśli masz nadal zgrywać pouczającego, to daruj sobie i chodź dalej, bo nie mam zamiaru siedzieć tutaj kilka godzin.
Powrót do góry Go down
Iron Fist

Iron Fist


Liczba postów : 42
Data dołączenia : 09/02/2014

Alcaya Empty
PisanieTemat: Re: Alcaya   Alcaya Icon_minitime1Pon Paź 31, 2016 2:43 pm

Mężczyzna wysłuchał słów Sharon z lekkim zadowoleniem. Okazało się bowiem, że nawet przez chwilę nie przeszło jej przez myśl zgodzić się na inicjatywę Khalduna. Nie musieli się martwić dodatkowym ciężarem, który w pewnym momencie mógł się okazać naprawdę niebezpieczny.
Gdy wydała im polecenia w milczeniu skinął głową na znak, że rozumie, a następnie skupił wzrok na miejscu, w którym wcześniej wyczuł to dziwne skupisko energii. Zdecydowanie zacznie od niego. Już miał ruszyć w tamtą stronę, gdy nagle ponownie odezwał się mężczyzna. Jego wcześniejsze słowa potraktował z przymrużeniem oka, albowiem nie miał zamiaru wdawać się w spory, ale to... było już dziwne. Nie do końca rozumiał jego tok myślenia. Dlaczego niby miałby się bawić w pouczanie? Wcześniej po prostu przeciwstawił się złemu pomysłowi, nie miał zamiaru bawić się w jego mistrza, nie po to tutaj przybył. Poza tym nie wydawało mu się, aby ten agent był kimś, komu można było powierzyć tajemnice miejsca, w którym dorastał. Patrzył na Irakijczyka jeszcze przez kilka sekund błądząc myślami w okolicach swego "domu", ale w końcu się otrząsnął.
Trzeba było działać, nie miał czasu na filozoficzne wywody, przynajmniej nie w tej chwili.
-Oczywiście, ociąganie się jest niewskazane. Jeśli nie masz nic przeciwko zaczniemy od tego odosobnionego miejsca, z którego wydobywa się owa energia. - po tych słowach lekko odchrząknął i kiwnąwszy głową w stronę ich dowódcy w formie pożegnania ruszył przed siebie, prosto do miejsca, które tak bardzo go intrygowało. Co prawda nie odczekał na odpowiedź Khalduna, ale wątpił, aby mu się sprzeciwił. W końcu z nich dwóch to Rand potrafił wyczuć otaczającą ich "tajemnicę", a dodatkowo z racji rozkazu młodszej Carter tym właśnie mieli się zająć.
Powrót do góry Go down
Loki
Administrator
Loki


Liczba postów : 4172
Data dołączenia : 23/05/2012

Alcaya Empty
PisanieTemat: Re: Alcaya   Alcaya Icon_minitime1Pon Paź 31, 2016 7:44 pm

Plusem tego terenu niewątpliwie był fakt, że jak długo nie wkroczyło się pomiędzy wielkie skały - miało się całkiem niezły widok na okolicę. Oznaczało to, że grupka mogła spokojnie rozejść się dość daleko od siebie, a mimo to w razie czego jej członkowie wciąż byli w stanie się wzajemnie dojrzeć. Szczególnie płaski - choć lekko pochylony - obszar zajmowany przez samą wioskę ułatwiał takie postępowanie, ale przedostanie się wyżej rzecz jasna jeszcze bardziej zwiększało pole widzenia.
Jako że do tego wyróżniającego się miejsca Iron Fist i Khaldun musieli się trochę cofnąć, znaleźli się nieco wyżej od reszty swojej drużyny. Im bliżej źródła energii przebywali, z tym większą pewnością Rand mógł stwierdzić, że różniło się trochę od tych śladów przy granicach wioski; zdawało się delikatnie pulsować, w odróżnieniu od - z braku lepszego słowa - spokojniejszej, stabilniejszej energii bliżej resztek zabudowań. Poza tym źródło sprawiało wrażenie bardzo małego: wąskiego, zajmującego w sumie może metr kwadratowy, rzecz jasna w przybliżeniu. Centrum wydzielało najbardziej intensywną energię, która dalej prędko słabła, aż zanikała całkowicie. Nie dało się jej dostrzec gołym okiem, a jedynie wyczuć, jeżeli było się wrażliwym na takie rzeczy.
Miejsce to wypadało przy skałach, a także w pobliżu paru drzew, które stanowiły w tej okolicy prawdziwą rzadkość. Sharon wspominała o tym, że przy odrobinie szczęścia położenie źródeł energii może im coś wyjaśnić, więc pewnie dobrze byłoby je oznaczyć w taki sposób, aby każdy wiedział gdzie dokładnie się znajdowało.
Gdyby któryś z mężczyzn spróbował na przykład przesunąć dłonią przez źródło, na jego skórze pojawiłaby się gęsia skórka, włoski stanęłyby dęba, a do tego poczułby coś takiego, jak bardzo delikatne, niemalże niewykrywalne wyładowanie elektryczne - łatwe do przegapienia. W takim wypadku Iron Fist wykryłby z kolei silniejsze wahanie w energii, jak gdyby kontakt fizyczny na nią wpłynął.
Sharon oraz przewodnik grupy pozostawali w tym samym miejscu, obserwując poczynania pozostałych. Wyglądało na to, że raczej się do siebie nie odzywali. Pozostałe dwie agentki z kolei stały teraz tyłem do Khalduna i Fista - i one już o czymś dyskutowały, choć nie na tyle głośno, aby z tej odległości dało się rozróżnić poszczególne słowa. Peggy w dalszym ciągu skupiała się na robieniu zdjęć. Żadna z nich nie interesowała się w tej chwili postępami drugiej pary.
Jak do tej pory drużyna nie natknęła się jeszcze na żadne zwierzę, lecz przecież jakieś musiały tutaj żyć - w związku z czym nie było to nic dziwnego, gdy od strony skał po ziemi przesunął się jakiś cień. Minął punkt, w którym znajdowało się źródło, a także Khalduna i Iron Fista - przemykając pomiędzy nimi... A kilkadziesiąt centymetrów dalej zakręcił, aby ich okrążyć. Nic szczególnego, ptaki były w końcu zwrotne - musiały być, żeby łapać owady w locie... Tyle że spojrzenie w górę dowiodłoby, że na niebie brakowało jakiegokolwiek obiektu, który mógłby rzucać ten cień.
Nie było to jednak wszystko. Bliskość tego cienia zdawała się wywierać wpływ na otoczenie - na Fista bardziej, niż na Khalduna. Uczucie nagłego zmęczenia oraz zimna, lecz takiego pochodzącego raczej od wewnątrz, niż z zewnątrz... I niepokój, którego źródło ciężko byłoby jednoznacznie wskazać. Nic przyjemnego. Senność bardzo szybko się wzmogła, praktycznie nie dając mężczyznom szansy na zareagowanie. Już po paru sekundach ich świadomości musiały się jej poddać.

Trudno powiedzieć ile minęło czasu, nim agent i Avenger znów się przebudzili. Jeszcze przed otworzeniem oczu obaj mogli się zorientować, że przebywali w jakimś niemile chłodnym miejscu - może nie lodowato zimnym, ale i tak niekomfortowym. Powietrze zdawało się być suche, a jednak okolicę wypełniało coś na kształt niezwykle gęstej mgły... Albo może raczej dymu, który jednak nie posiadał tego charakterystycznego, gryzącego zapachu. W zasadzie to w ogóle niczym nie pachniał. Wyróżniał się również barwą; nie był po prostu szary czy biały, tylko przechodził też między bladymi, pastelowymi odcieniami błękitu, fioletu, zieleni, różu... Kłębił się, reagował na ruchy, a przy tym skutecznie ograniczał wizję do około dwóch metrów dookoła danej osoby. Podłoże było kamieniste, z nielicznymi kępkami trawy tu czy tam... Więc nie leżało się na nim zbyt wygodnie. Dym utrudniał ocenę pory dnia, lecz z tego czy innego powodu było widno.
Powrót do góry Go down
https://theavengers.forumpolish.com
Gość
Gość




Alcaya Empty
PisanieTemat: Re: Alcaya   Alcaya Icon_minitime1Sob Gru 10, 2016 8:20 pm

Teraz jedynie co chciał robić Khaldun podczas tej misji to ostatecznie doprowadzić ją do końca. Dlatego też jeśli mieliby walczyć z kimś lub zupełnie współpracować, niestety albo stety, mężczyzna musiał współpracować z Iron Fistem. Od tego zależała misja, a nie ukończyć jej z powodu osobistych pobudek byłoby nie na miejscu.
Khaldun oddalając się wraz z Randem od dowódcy oraz przewodnika na wszelki wypadek wypuścił ze swoich kostek na dłoniach dziesięć ostrych jak brzytwa kości. Pozostawał skupiony na tym, że coś mogło ich jednak w każdej chwili zaskoczyć. Ogólnie dbał oto, żeby Randowi nie przeszkadzać w wyczuwaniu podejrzanej aury czy zjawisk.
Lecz nie było to potrzebne, gdyż w pewnym momencie ich wspólnego chodu ku górze, Khaldun sam poczuł jak na własnej skórze zaczyna pojawiać się podejrzana gęsia skórka. Uwagę Khalduna przerwał sekundowy widok przebiegającego gdzieś cienia. Jednak zaraz odrzucił on myśl, gdyż był to tylko cień. A może nie? Może to coś ważnego. Nie chciał jednak odłączać się od swojego towarzysza w podróży. Zaraz jednak zaczęło działać na nich zmęczenie. Ale przecież... Nigdzie nie było czegoś, co mogło powodować to zmęczenie. Khaldun spojrzał na ziemię, był tam widoczny cień. Zaraz uniósł wzrok ku niebu, ale tam też nie było cienia. I gdy tylko chciał powiedzieć koledze o podejrzanej sprawie, po prostu upadł na ziemię.
Gdy tylko się obudził, zarazem z lekkim bólem głowy, zauważył, że nie byli oni w tym samym miejscu. Atmosfera tego miejsca była "miażdżąca", powodująca w nim niekomfortowe zimno. Ogólnie całe miejsce wyglądało na naprawdę dziwaczne. Kolory mgły, niecodzienne pomieszczenie. To było serio dziwne.
- Hej, Rand, wstawaj. Musisz to zobaczyć na własne oczy.
Powrót do góry Go down
Iron Fist

Iron Fist


Liczba postów : 42
Data dołączenia : 09/02/2014

Alcaya Empty
PisanieTemat: Re: Alcaya   Alcaya Icon_minitime1Sro Lut 15, 2017 6:34 pm

Danny szedł powolnym krokiem w stronę wzniesienia, które tak mocno go zainteresował, ale nie zapomniał o otaczającym go świecie. Uważnie lustrował wzrokiem okolicę co dzięki ułożeniu terenu było dość łatwe. Dodatkowo nie zapomniał o swoich zmysłach, które starał się trzymać w pogotowiu, gdyby pojawiły się jakieś zmiany w tej tajemniczej aurze co jak się okazało było bardzo dobrym pomysłem. Im bliżej źródła energii się znajdowali tym widział w niej większe różnice od tej otaczającej wioskę. Była jak gdyby żywsza.
Gdy w końcu dotarli na miejsce nakazał Khaldunowi, żeby się zatrzymał, a sam zrobił jeszcze kilka kroków i kucnął przy centrum, które było naprawdę niezwykle. Nie zapominajmy też o drzewach, które również wprowadziły go w lekkie zdumienie. Do tej pory nie natrafili jeszcze na żaden okaz, a tutaj znajdowało się nawet kilka. Rand był niemal pewien, że miało to jakieś powiązanie z tym niezwykłym zjawiskiem. Po krótkim zastanowieniu przesunął dłoń bliżej próbując dotknąć tego skupiska energii i ku jego zdziwieniu odczuł, jak gdyby zareagowało na kontakt fizyczny. Lekkie wyładowanie elektryczne oraz silniejsze niż dotychczas wahanie w energii. Mogłoby się wydawać, że była żywa, ale póki co nie chciał wysuwać tak daleko idących wniosków. Musiał poinformować o tym agentkę Vargas. Kto wie, może udało im się zanotować już coś o tym zjawisku, ale zapomniała mu powiedzieć. Niewiele myśląc oznaczył to miejsce ułożywszy z kamieni wzór, a następnie powstał i zwrócił się w stronę swego towarzysza.
Nim jednak zdążył cokolwiek powiedzieć o tym, co właśnie zaobserwował jego uwagę przykuł tajemniczy cień, który zauważył dosłownie przypadkiem. W pierwszej chwili wpatrywał się w ziemię, po której podążał.
A więc jest tutaj życie… Ptaki, może mają gdzieś gniazda? Powinniśmy to sprawdzić, może ta dziwna energia jakoś na nie wpłynęła? – pomyślał, a następnie zwrócił swą twarz w górę.
W tym momencie nastąpiło jednocześnie kilka rzeczy. Po pierwsze zorientował się, że cień nie ma właściciela. Po drugie nagle zaczął dziwnie się czuć. Nagłe zmęczenie oraz chłód nie były czymś normalnym. Jeszcze chwilę temu jego ciało oraz umysł były całkowicie sprawne, a teraz zaczynał mieć problemy z utrzymaniem otwartych powiek. Niestety nie był to koniec. Ujmujące poczucie niepokoju, którego nie potrafił jednoznacznie wskazać. Niestety nie zdążył wiele dłużej nad tym porozmyślać, gdyż jego umysł poddał się po zaledwie krótkiej chwili, w której zdążył zaobserwować te rzeczy. Upadł na kolana i bezwładnie osunął się na ziemię. Otoczyła go ciemność.

Pierwszym co odczuł był chłód. Znacznie bardziej dotkliwy od tego poprzedniego. Powietrze było suche. Leżał tak przez dłuższą chwilę w ciszy próbując zebrać myśli, przypomnieć sobie co się tak właściwie dzieje. Trwało to dłużej niżby chciał, ale gdy tylko przypomniał sobie o misji, tajemniczej energii oraz cieniu zerwał się na równe nogi, a jego oczom ukazała się gęsta mgła. Nie była jednak normalna. Nigdy do tej pory nie widział czegoś zarówno tak fascynującego i pięknego. Miała jednak także swoje minusy. Ograniczona widoczność. Nawet ze swym niezwykle dobrym wzrokiem miał trudności z zobaczeniem czegoś dalej niż na kilka metrów.
Gdy nagle usłyszał głos Khalduna odwrócił się w jego stronę. Stał kilka metrów od niego, ale najwidoczniej nie mógł go dostrzec. Widocznie Danny’emu wychodziło to lepiej. Podszedł do niego tak, aby mógł go zobaczyć i przyłożył palec do ust na znak, żeby umilkł.
- Nie wiem co się tutaj dzieje, ale musimy zachować ciszę. Ten cień zdecydowanie nie był niczym normalnym tak samo jak obecna sytuacja. Musimy znaleźć resztę grupy. Spróbuję zlokalizować nasze położenie, więc nigdzie się nie oddalaj. Bądź gotowy do walki. – rzekł przyciszonym głosem, a następnie skupił swój umysł i spróbował wyczuć tę tajemniczą energię. Dość dobrze zapamiętał jej położenie, a także celowo uważnie lustrował otoczenie, więc miał w głowie (mniej więcej) mapę terenu. Pytanie jednak czy nadal znajdowali się w tym samym miejscu. Miał nadzieję, że ewentualne ulokowanie energii mu w tym pomoże.
Powrót do góry Go down
Loki
Administrator
Loki


Liczba postów : 4172
Data dołączenia : 23/05/2012

Alcaya Empty
PisanieTemat: Re: Alcaya   Alcaya Icon_minitime1Sro Lut 15, 2017 10:33 pm

Rozmieszczenie energii w zasadzie nie uległo żadnej zmianie - choć wszystkie jej źródła stały się wyraźnie silniejsze i wręcz żywsze. Oznaczało to, że mężczyźni w dalszym ciągu znajdowali się w tym samym miejscu, tylko... No właśnie, cóż takiego mogło się stać? Czy rzeczywistość wokół nich w jakiś sposób się odmieniła? A może wylądowali w świecie równoległym, innym wymiarze? Opcji byłoby pewnie więcej, ale niestety agentowi i bohaterowi brakowało informacji, aby podeprzeć jakąkolwiek teorię.
Oczywiście panowie mogli teraz spróbować majstrować coś z tą energią - która koniec końców jeszcze chwilę wcześniej zareagowała na kontakt z Iron Fistem. Może to wszystko było właśnie jej sprawką i przy jej pomocy byliby w stanie wrócić do punktu wyjścia? Nie dało się tego wykluczyć. Z drugiej strony mężczyźni mogli też rozejrzeć się trochę po okolicy, przynajmniej na tyle, na ile to było możliwe - ale w tym celu musieliby się oddalić. Skoro w tej chwili Danny wyczuwał rozłożenie energii, to zapewne dałby radę wskazywać drogę, dzięki czemu by się nie zgubili, ale... Przecież na każdym kroku mogła też na nich czekać jakaś niespodzianka, niekoniecznie przyjemna.
Powrót do góry Go down
https://theavengers.forumpolish.com
Gość
Gość




Alcaya Empty
PisanieTemat: Re: Alcaya   Alcaya Icon_minitime1Sob Lut 18, 2017 12:59 pm

Khaldun patrzył ciemność, skupiał się chociaż na tym, aby Rand miał spokojną możliwość obserwowania za pomocą Chi terenu. W związku z tym Khaldun "wypuścił" spod swojej skóry po kilka ostrych kości układających się na zakończeniu w ostry pazur. Oprócz tego dodatkowo przymknął oczy, chcąc przede wszystkim uspokoić swoje nerwy, które związane były z niezbadaną jak dotąd sytuacją powiązaną z cieniem.
W głowie Khalduna tkwiło wiele myśli na temat tego co mogło się tutaj stać. Najpierw trzeba przypomnieć sobie początkowe fakty jakie tkwiły w tym miejscu - dosyć dziwne anomalie panujące w miejscu sprawiały, że ludzie mało co mówili o tym miejscu, aż sprawa została uciszona aż do zainteresowania się tym przez SHIELD. Przez to wszystko ekipa została zmuszona do wejścia w sam środek tego wszystkiego i zbadanie sytuacji. Khaldun z Iron Fistem mieli teraz jak widać problem, bo kolejna anomalia, lub przyczyna anomalii sprawiała, że musieli wykorzystywać swoje zdolności.
- Nie chcę nic mówić, ale ta sprawa śmierdzi mi już od początku. Nie sądzisz, że od wielu lat jakoś nikt nie zainteresował się tym miejscem? Nie ma żadnych informacji o tym, żeby jakieś inne agencje lub organizacje maczały w tym palce. Jakby cała sytuacja była... po prostu była. Trochę to dziwne. - Swoje obawy Khaldun wypowiedział w takiej ciszy, aby zarówno nie wyprowadzać Fista z obecnego stanu w jakim się znajdował, ale też nie chciał ciągle trzymać ust na kłódkę.
Powrót do góry Go down
Iron Fist

Iron Fist


Liczba postów : 42
Data dołączenia : 09/02/2014

Alcaya Empty
PisanieTemat: Re: Alcaya   Alcaya Icon_minitime1Sob Lut 25, 2017 4:28 pm

Gdy tylko skupił swoje zmysły Rand wyczuł zmiany, które zaszły w otoczeniu. Na pozór wydawało się, że wszystko zostało na swoim miejscu, ale nie trzeba było być doświadczonym, aby wyczuć różnice. Energia, która ich otaczała zwiększyła swoją moc, była bardziej odczuwalna, żywsza. Był absolutnie pewien, że gdyby to zbadał okazałaby się taka, jak to wyróżniające się skupisko, którym... jeszcze niedawno?... się zajmował, a skoro o nim już mowa. Ono również się zmieniło. Nie myśląc wiele ponownie zwrócił się w jego stronę i przykucnął chcąc je zbadać, sprawdzić różnice, jakie w nim zaszły. Gdy już skończył co trwało kilka chwil ostrożnie przysunął do niego rękę chcąc sprawdzić czy i teraz na niego zareaguje, a jeśli tak to jak.
Wydawało się, że nadal są w tym samym miejscu co wcześniej, w wiosce. Wskazywała na to chociażby energia, która nie zmieniła swego położenia. Jeśli tak to była spora szansa, że uda mu się powrócić do miejsca, w którym rozdzielili się z resztą drużyny. Chciał sprawdzić, czy może i ich nie uda im się odnaleźć. Wiedział, że jest to nierozważne i być może niebezpieczne, ale nie mógł ich porzucić. Warto też pamiętać, że oni również mieli zbadać teren. Może również dokonali jakichś odkryć, porównywalnych do tej niezwykłej energii, którą spotkał.
- Chodźmy, trzeba spróbować odnaleźć resztę grupy. Trzymaj się blisko mnie. - rzekł cicho, a następnie wyminął Khalduna i ruszył w drogę powrotną ostrożnie stawiając stopy na ziemi. Przy okazji postanowił odpowiedzieć na wcześniejszą uwagę agenta. Widać było, że nie przygotował się dostatecznie do tej misji, co nie było zbyt rozsądne. Powinien wiedzieć wszystko, kto wie, co może mu się przydać
- Pierwszymi, którzy otrzymali zgodę na badania w tym regionie byli Francuzi. Niestety okazali skrają niekompetencję rozkradając znaleziska. Od tego momentu nikt nie otrzymał zgody na prowadzenie badań w tym regionie. Aż do teraz. SHIELD od dawna starała się uzyskać dostęp do tej sprawy, co w końcu się im udało. Jesteśmy jednymi z pierwszych, którzy się tutaj znajdują od wielu lat. Pamiętaj, że jest to jakby nie patrzeć jeden wielki grobowiec mieszkańców. Nie powinniśmy zakłócać ich spoczynku jeśli nie będzie to konieczne. - po tych słowach zamilkł i ruszył dalej w ciszy uważnie nasłuchując dźwięków otoczenia.
Powrót do góry Go down
Loki
Administrator
Loki


Liczba postów : 4172
Data dołączenia : 23/05/2012

Alcaya Empty
PisanieTemat: Re: Alcaya   Alcaya Icon_minitime1Sob Lut 25, 2017 7:19 pm

W najbliższej okolicy źródła energii, które Iron Fist zdecydował się sprawdzić, dym mienił się wyraźnie intensywniejszymi kolorami, które wychodziły już poza pastelowe odcienie. Oznaczało to, że przy odrobinie szczęścia nawet Khaldun mógł się zorientować, że coś było w tym miejscu inaczej - choć oczywiście nie miał raczej szans zrozumieć powodów takiego stanu rzeczy. Ot, trochę inne barwy. Pod wpływem kontaktu z ręką Randa, dym zafalował i częściowo okręcił się wokół własnej osi, a z kolei energia zapulsowała... Czyli wciąż reagowała na dotyk.
Droga powrotna w pobliże wioski nie trwała długo - bo w końcu wcześniej mężczyźni nie odeszli od niej zbyt daleko. Co prawda Khaldunowi łatwo byłoby tu stracić orientację, zarówno w czasie, jak i w przestrzeni - gdyż brakowało obiektów, dzięki którym mógłby określić swoje położenie - ale na szczęście Fist kroczył jako pierwszy i mógł sugerować się rozmieszczeniem energii. Ograniczona widoczność również nie pomagała...
... Ale w końcu agent i bohater dotarli do miejsca, w którym energia znów wydawała się wyraźniejsza - i to w sposób ciągły, co wcześniej wyznaczało mniej więcej granice wioski. Teraz o wiele trudniej było to stwierdzić, rzecz jasna z powodu dymu, ale... Przynajmniej w pobliżu nie majaczyły żadne kamienne konstrukcje. Ten - świat, wymiar? - wydawał się być po prostu pusty. Być może wejście do środka, do tego wyznaczonego śladem energetycznym obszaru, wyjaśniłoby coś więcej, ale z drugiej strony instynkt mógł podpowiadać, że wkraczanie w tak wyróżnioną strefę równało się pchaniu w pułapkę. Podejmą ryzyko? Czy spróbują czegoś innego?
Powrót do góry Go down
https://theavengers.forumpolish.com
Iron Fist

Iron Fist


Liczba postów : 42
Data dołączenia : 09/02/2014

Alcaya Empty
PisanieTemat: Re: Alcaya   Alcaya Icon_minitime1Sob Mar 04, 2017 1:51 pm

Rand zanotował sobie reakcję źródła energii na jego dotyk. Ponownie zareagowało na kontakt fizyczny, ale tym razem żywiej, a przynajmniej tak mu się wydawało. Również kolory dymu zyskały na barwach, ale jak na razie nie potrafił tego z niczym powiązać. Cała ta sytuacja była tajemnicza, a rozwiązania jak na razie nie widział.
Droga powrotna trwała krótko i nie była szczególnie trudna, ale mężczyzna i tak ostrożnie stawiał każdy krok. W końcu nawet jeśli wydawało się, że źródła energii nie zmieniły swojego miejsca to coś się tutaj działo. Tajemniczy cień oraz nagła utrata przytomności, której nawet on nie mógł się oprzeć nie była czymś normalnym. Danny miał pewne podejrzenia, ale jak na razie były niedorzeczne. Jednakże co jeśli poprzez pierwszy fizyczny kontakt ze skupiskiem energii uruchomił swoisty włącznik, który przeniósł ich w jakieś tajemnicze miejsce? Być może nadal na Ziemi, ale nie wykluczał, że znaleźli się w innym świecie lub wymiarze. Nie dzielił się jednak tymi przemyśleniami z Khaldunem, przynajmniej póki co. Jeśli uda mu się zdobyć coś, co potwierdzi tę tezę.
Gdy dotarli w miejsce, gdzie w teorii zostawili towarzyszy nie zastał nikogo, co wzmogło jego niepokój. Postanowił spróbować wyostrzyć swoje zmysły tak, aby wyczuć obecność ludzi. Co prawda nie było to szczególnie łatwe i nie zawsze mu wychodziło, ale warto było chociaż spróbować. Nie stanął jednak, a cały czas poruszał się do przodu, aż w końcu doszedł na skraj wyznaczonego śladem energetycznym obszaru. Nie wahał się, miał zamiar tam wkroczyć, nawet bez Khalduna. Pragnął poznać sekret tego miejsca. Nie zapomniał jednak o reszcie zespołu, ich również miał zamiar odnaleźć. Ostatni raz skupił swój umysł i jeśli nie udało mu się odnaleźć żadnego "ludzkiego" sygnału miał zamiar przekroczyć linię i ruszyć przed siebie.
Powrót do góry Go down
Loki
Administrator
Loki


Liczba postów : 4172
Data dołączenia : 23/05/2012

Alcaya Empty
PisanieTemat: Re: Alcaya   Alcaya Icon_minitime1Sro Mar 15, 2017 7:39 pm

Po drodze Iron Fist nie był w stanie wyczuć w pobliżu żadnych ludzi... Ani też jakichkolwiek innych istot żywych, skoro już o tym mowa. Być może tutejsza energia w jakiś sposób wpływała na jego odbieranie otoczenia, a może rzeczywiście znajdowali się w tym miejscu sami - żadnej z tych opcji nie dało się jeszcze wykluczyć.
Kiedy jednak mężczyzna miał już zamiar przekroczyć granicę i ostatni raz spróbował poprzedniego zagrania... Coś jakby się zmieniło. Nie, nie wyczuł nagle ludzi, nic z tych rzeczy, a jednak mógł odnieść wrażenie, że coś w okolicy było teraz po prostu inaczej. Pewnie niekoniecznie potrafiłby to nazwać - gdyż odczucie to zdawało mu się umykać, kręcić gdzieś na skraju jego możliwości poznania... Nie była to do końca świadomość ani bycia obserwowanym, ani też czyjejś obecności, ale niewątpliwie coś z tego zakresu. To coś zdawało się być nieprzyjemnie zimne i przede wszystkim nieuchwytne.
Przebycie energetycznej linii wywołało wokół Fista nagły wybuch intensywniejszych kolorów - zauważalny dla niego, lecz dla Khalduna już nie. Agentowi wydawało się, że bohater po prostu rozwiał się wśród dymu, oddalił się na tyle, że zniknął mu z oczu... Podczas gdy Avenger miał teraz jeszcze większe problemy z dojrzeniem czegokolwiek dookoła. Kiedy wcześniej widział na parę metrów - teraz już nawet nie na metr. Gęsty, barwny dym napierał na niego z każdej strony.
Nie była to jednak jedyna zmiana. Energia, która do tej pory skupiała się tylko na granicy, przelała się przez samego Iron Fista, a następnie rozpaliła się wszędzie na terenie dawnej wioski... A przynajmniej na odpowiadającym mu obszarze w tym świecie. Była... Zaskakująco miła. Ciepła, ale nie gorąca - prawdę mówiąc zdawała się nawet ładnie pachnieć, czymś, co kojarzyło się z lepszym czasem.
Gdyby mężczyzna spróbował ponownie wyostrzyć swoje zmysły, zorientowałby się, że teraz był już w stanie wyczuć kogoś w okolicy - i to nie jednego "kogoś", tylko jakieś kilkadziesiąt osób. Wszystkie znajdowały się jednak dalej - gdzieś przed nim.
Powrót do góry Go down
https://theavengers.forumpolish.com
Iron Fist

Iron Fist


Liczba postów : 42
Data dołączenia : 09/02/2014

Alcaya Empty
PisanieTemat: Re: Alcaya   Alcaya Icon_minitime1Czw Kwi 13, 2017 1:38 pm

Lekko zaniepokoił go fakt, iż nie mógł nigdzie wyczuć żadnych żywych istot. Co się stało z oboma pannami Carter oraz ich przewodniczką? Początkowo przypuszczał, że ich wszystkich spotkało to samo, ale zaczynał tracić tę wiarę. Oczywiście jego zmysły mogły zostać otępione przez te nagłą utratę świadomości, ale nie czuł nic takiego, był niemal pewien, że jest w pełni sprawny.
Idąc przez te niezwykłą mgłę Danny starał się pojąć, co też im się przydarzyło, gdy nagle przystanął czując się... dziwnie. Pierwszym uczuciem był chłód, tak jak wcześniej. Tym razem nie było jednak żadnego cienia czy uczucia opadania z sił. To było jak... nieuchwytna obecność, bycie obserwowanym? Nie, nic z tych rzeczy. To było coś, czego nie potrafił nazwać, ale kojarzyło mu się z tymi rzeczami. Z pewnością nie było to nic dobrego. Odwrócił się i już miał ostrzec Khalduna, gdy nagle zorientował się, że go przy nim nie było. Trudno było ocenić jak to się stało. Stracił orientację, zniknął tak jak Margaret? Niepokoiło go, że tego nie zauważył, ale teraz za późno już było na robienie sobie wyrzutów. Musiał zrozumieć całą te sprawę, a jedynym wyjściem było pójście dalej, za linię co też zrobił.
Pierwszym zjawiskiem, które zaobserwował było zmniejszone pole widzenia oraz znacznie intensywniejszy dym, który miał trudności przejrzeć. Przestał się tym jednak przejmować, gdy poczuł, jak energia, która jeszcze niedawno była skupiona na granicy przelała się przez niego, a następnie rozpaliła na terenie dawnej wioski. Nie było to jednak to wcześniejsze, zimne uczucie, a zaskakująco ciepłe i przyjemne. Powietrze również wydawało się inne, lepsze.
Tutaj jednak naszła go pewna myśl. Ta nagła zmiana, energia... Co, jeśli naprawdę znalazł się w innym wymiarze? Dobrze wiedział, że nie są to dziecinne bajki. W końcu K'un-Lun również znajdowało się w jednym z nich, pojawiając się na Ziemi raz, na określony czas. Po chwili namysłu skupił się i spróbował wyostrzyć swoje zmysły, o jak się okazało było jednocześnie dobrym i złym pomysłem. Wyczuł kilkadziesiąt osób daleko przed nim. Co robić? Cóż, dobrze wiedział, że nie mógł się teraz wycofać. Musiał wyjaśnić te tajemnicę, odnaleźć towarzyszy misji, a przede wszystkim sprawdzić, czy nie jest to może jakaś zaginiona część jego wymiaru.
Skupił mięśnie swojego ciała, aby być gotowym na ewentualny atak, a następnie pewnym krokiem ruszył przed siebie, teraz już bez większego wahania.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Alcaya Empty
PisanieTemat: Re: Alcaya   Alcaya Icon_minitime1

Powrót do góry Go down
 
Alcaya
Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next
 Similar topics
-
» Wioska pod Alcayą
» Alcaya: tajemnica śmierci

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marvel Universe: The Avengers PBF :: Midgard :: Reszta planety :: Boliwia-
Skocz do: